~Oczami Amelii~
Oglądałam telewizję, a Niall był w kuchni i robił dla nas śniadanie, kiedy zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po niego, spojrzałam na ekran, wyświetlał się na nim nieznany numer. Pomimo to odebrałam.
- Halo? - spytałam, czekając na odpowiedź. - Halo, kto dzwoni?- w słuchawce było słychać jak ktoś oddycha, jednak nikt się nie odezwał. - Halo? - znowu nikt się nie odezwał, więc się rozłączyłam.
Telefon znowu zadzwonił. Zastanawiałam się czy odebrać, jednak po paru sekundach zdecydowałam się, że jednak tak.
- Słucham? - po raz kolejny zaczęłam rozmowę i po raz kolejny nikt się nie odzywał. - Przepraszam, kto dzwoni? - nakłaniałam rozmówcę do odezwania się, ale on nie miał zamiaru ze mną rozmawiać. Rozłączyłam się, gdy Niall wszedł do pokoju ze śniadaniem.
- Proszę, smacznego - Horan posłał mi swój ciepły uśmiech podając talerz z jajecznicą oraz grzankami posmarowanymi dżemem truskawkowym.
- Mmmm, jakie pyszności. Dziękuję kotek. - przygryzłam zadziornie wargę i spojrzałam na Nialla. Jego policzki się zarumieniły, co spowodowało uśmiech na moich ustach.
Gdy zabrałam się do jedzenia, znowu zadzwonił mój telefon, ale tym razem postanowiłam nie odbierać.
- Nie odbierasz? - zapytał.
- Nie... - nie chciałam mu mówić o poprzednich głuchych telefonach, jednak on zauważył, że coś jest nie tak.
- Co się dzieje? Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko - położył swoją dłoń na mojej i spojrzał mi w oczy.
- Bo... - kiedy już zaczęłam mówić, przerwał mi dzwonek sms.
Sięgnęłam po telefon.
To znowu ten numer - szepnęłam do siebie. Bez namysłu otworzyłam wiadomość, gdzie zobaczyłam: ,, I tak Cię znajdę gówniaro". Od razu pożałowałam, że otworzyłam tego sms-a.
- Kto to? - popatrzył na mnie z zaciekawieniem.
- A nie, nikt ważny. - szybko schowałam telefon za siebie, ugryzłam grzankę - o jakie pyszne śniadanie, sam robiłeś?
- Tak, sam... nie, nie, nie. Amelka nie zmieniaj tematu!
- Ale to naprawdę nikt ważny. - dalej trzymałam się swego zdania. Nie chciałam, aby się martwił.
- Mhm, nikt ważny? To w takim razie nie będziesz miała nic przeciwko kiedy przeczytam tą wiadomość, prawda? - chytrze się uśmiechnął.
- Eh, no dobrze, dobrze. - wyciągnęłam telefon i z niechęcią mu go podałam.
Niall zrobił wielkie oczy, przejechał ręką po włosach. Widać było, że się zdenerwował.
- Poczekaj tu, zaraz wrócę. - i wyszedł z pokoju.
~Oczami Nialla~
Muszę jej zapewnić ochronę.
- Ej, chłopaki. Chodźcie tu! - krzyknąłem na resztę zespołu. - Pamiętacie jak mówiłem wam o Amelii? Ona potrzebuje teraz pomocy. Jest w dużym niebezpieczeństwie. Pomożecie mi? - patrzyłem na nich niemal błagalnym wzrokiem.
- Jasne, stary. Wiesz, że zawsze Ci pomożemy. Zaraz zadzwonię do Paula, żeby zgarnął parę kolegów z ochrony - Louis od razu zabrał się do roboty.
- Dzięki - przybiłem z nimi ,,piątkę" i poszedłem do Amelki.
- Załatwione - byłem z siebie dumny.
- Co zrobiłeś?
- Już nie masz się o co martwić. Z chłopakami zapewniliśmy Ci ochronę. - usiadła naprzeciwko mnie.
- Niall... ja... dziękuję.
Patrzyliśmy sobie w oczy i nawet nie wiem kiedy nasze usta się spotkały. Całus przerodził się w dłuższy pocałunek. Było tak magicznie i romantycznie. Chciałem żeby ta chwila się nie kończyła. Ale oczywiście nigdy nie może być za dobrze. Z kuchni doszedł dźwięk wybijanego okna i przerażone krzyki chłopaków.
- Gdzie jest Amelia?! - doszedł do nas niski głos przesiąknięty jadem i złością.
Kroki się do nas zbliżały a my siedzieliśmy przerażeni na kanapie. Nie mieliśmy odwagi się ruszyć. Słychać było odgłos rozbijających się szklanych przedmiotów.
Szybko sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem na policję.
- Schowaj się gdzieś na tarasie, postaram się go zatrzymać, policja powinna być za moment. - usiadłem jak gdyby nic na łóżku, włączyłem telewizor kiedy do mojego pokoju wszedł tęgi umięśniony mężczyzna. Był łysy, a jego ręce były całe w tatuażach. Miał na sobie czarną skórę, czarne spodnie z łańcuchami przy kieszeniach. Jego oczy błądziły po pokoju w poszukiwaniu drobnej Amelii. Domyśliłem się, że to jej ojciec. Mężczyzna zbliżył się do mnie i złapał mnie za koszulę.
- Gdzie jest Amelia?! - warkną na mnie.
- Kto?
- Nie kłam! Wiem, że gdzieś tutaj jest! - rzucił mną o ścianę. Upadłem na podłogę z wielkim bólem głowy.
- Gadaj! Gdzie jest Amelia! - Podszedł do mnie i znowu złapał mnie za koszulę, tym razem znacznie mocniej.
- Dobrze wiem, że tu jest, więc gadaj albo pożałujesz. - Przycisnął mnie do ściany tak, że moje nogi wisiały w powietrzu. Patrzył na mnie z nienawiścią i obrzydzeniem.
- Nie wiem kto to jest Amelia - wymamrotałem resztką sił. Jednak on mi nie uwierzył. Swoją wielką pięścią uderzył mnie w twarz. A gdy upadłem kopał mnie w brzuch do utraty przytomności.
________________________________________________________________________________________________________________________
No mam nadzieje że się podoba ;)
Przy okazji... Piszecie mi, że dodaję krótkie rozdziały... Wiem, przepraszam. Zdaję sobie z tego sprawę, jednak nie mam dostępu do komputera i wszystko piszę na telefonie..A na nim ciężko mi się pisze... :c
Ale bardzo bardzo sie cieszę, że Wam się podoba :3
15 kom = next <3
~Lyda