sobota, 8 lutego 2014

Przepraszam.

Witam serdecznie moich kochanych czytelników. 

Zdaję sobie sprawę, że nie ma mnie na blogu  i nie ma nowych rozdziałów. Jednak mam bardzo dużo nauki w szkole. To coraz więcej sprawdzianów, kartkówek. Nie mam czasu dla siebie a co dopiero by pisać bloga.

Obiecuję, jak tylko będę miała czas napiszę kolejny rozdział. Czy będziecie w stanie mi to wybaczyć i nadal czytać moje opowiadanie? ;cccc 

Wasza Lida. <3 


poniedziałek, 13 stycznia 2014

Szkoła i szkoła i szkoła.


Większość z Was piszę do mnie z pretensjami, bo rzadko dodaję posty. 
Tak przyznaję, ostatnio nie mam czasu. Pełno sprawdzianów i kartkówek o ... jeszcze poprawki. Niby koniec semestru ( 17.01 zaczynają się w Łodzi ferie) ale nauczyciele nie odpuszczają. ;c 

I teraz ... Mam do Was pytanie, czy mam zawiesić bloga? Czy chcecie po prostu czekać do feri, a ja napiszę w nie parę rozdziałów na przód i będę dodawać co 3/4 dni? 

Odpowiedzcie mi proszę. 

ZAWIESIĆ BLOG czy WSTRZYMAMY SIĘ DO FERII 


sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział VI

                                                               ~ Oczami Nialla ~


 Obudziłem się w białej sali. Wokół mnie leżeli nieznajomi ludzie. Niektórzy mieli gips na rękach czy nogach, inni spali, przy jeszcze innych była rodzina, znajomi. Nie zajęło mi dużo czasu domyślenie się, że jestem w szpitalu. Jednak nie wpadłem na pomysł, że nie bez powodu tu jestem. Chciałem się podnieść, gdy poczułem wielki ból w klatce piersiowej. Zakręciło mi się w głowie, złapałem za nią i poczułem pod palcami jakiś materiał. Leżąc próbowałem sobie przypomnieć co się tak naprawdę stało i co ja robię w szpitalu. Jednak ból głowy mi na to nie pozwalał.  Kiedy sięgnąłem po telefon, który leżał na szafce do sali weszli chłopaki ; Louis, Liam, Zayn i Harry. Podeszli do mojego łóżka, patrząc na mnie z cierpieniem w oczach tak jakbym miał zaraz umrzeć. Jednak ich rozumiałem,  bo odkąd jesteśmy razem w zespole nie rozstawaliśmy się jeszcze na krok.
- Jak się czujesz? - ciszę przerwał Liam. 
- Nie jest źle, tylko okropnie boli mnie głowa. Co się tak naprawdę stało? 
- Ojciec Amelii Cię napadł, i musiałeś uderzyć o coś ostrego rozcinając sobie głowę - wytłumaczył Zayn. 

Przez chwile się zamyśliłem, kogoś mi brakowało... 
- Gdzie jest Amelia? 
Chłopaki spuścili głowy, by uniknąć mojego wzroku. 
- Gdzie jest Amelia ?! - uniosłem się na nich. 
- Nie ma - cichym głosem odpowiedział Harry nadal na mnie nie patrząc.
- Co znaczy nie ma? - warknąłem podnosząc się z łóżka.
- Policja przeszukała całe mieszkanie, łącznie z okolicą. Jej ojciec także zaginął.
Ogarnął mnie strach, miałem złe przeczucia. Ojciec Amelii jest nieobliczalny skoro zabił swoją żonę. Pomimo wielkiego bólu wstałem z łóżka.
- Co Ty robisz?- Harry podbiegł do mnie i złapał za ramię.
- Idę szukać Amelii! - Zrzuciłem jego rękę z  ramienia i ruszyłem w stronę drzwi. Kręciło mi się w głowie, jednak nie miałem zamiaru się poddać, w końcu obiecałem jej, że zawsze będę przy niej. Obiecałem jej też, że będę ją chronić. Kocham ją i nie zamierzam jej zawieść. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, wykręciłem numer do Markusa. W przeszłości należeliśmy do ,,gangu". Sialiśmy postrach w całej szkole. Nikt nie był nam w stanie podskoczyć. Postanowiłem więc poprosić go o pomoc.
- Tak? - w słuchawce usłyszałem niski głos.
- Siema, tu Niall Horan. Mam do ciebie sprawę. Potrzebuję pomocy w poszukiwaniu pewnej dziewczyny, najprawdopodobniej porwał ją ojciec. Jest bardzo niebezpieczny, więc sam nie dam rady.
- Nie ma sprawy, zgarnę resztę chłopaków. Tylko kiedy i gdzie się spotykamy?
- Najlepiej za godzinę w moim domu. 
Podszedłem na przystanku do tabliczki z rozkładem jazdy autobusów, kiedy usłyszałem z tyłu piski, obróciłem się, a za mną było pełno płaczący, wrzeszczących dziewczyn.
- Okej. To do zobaczenia. - rozłączył się.
Dziewczyny do mnie podeszły i prosiły o zdjęcia czy autografy. Wypytywały mnie też dlaczego mam bandaż na głowie.
- Dziewczyny, ja bardzo przepraszam, ale się śpieszę. Jestem umówiony na spotkanie. - Przeprosiłem i ruszyłem w stronę mojego domu, bo autobus miał być dopiero za 24 minuty.


- Może Cię podwieźć? - z tłumu wyszła wysoka, szczupła brunetka o szmaragdowych oczach. Ubrana była w krótką różową sukienkę z dużym dekoltem i błękitnymi butami na wysokim obcasie. Wskazała ręką na czerwony samochód marki Leksus, który stał na poboczu ulicy. Wszystkie oczy skierowały się na nią.
- Nie dziękuję, poradzę sobie - podziękowałem i ruszyłem dalej.
- No nie daj się prosić. Możesz prowadzić. - wyjęła z torebki kluczyki machając nimi przed moją twarzą.
- No nie wiem. - podrapałem się po głowie - eh, dobrze- postanowiłem się zgodzić w końcu nic mi nie zaszkodzi. Dziewczyna podała mi kluczyki, sama natomiast usiadła na miejscu pasażera.
Zapiąłem pas, odpaliłem silnik samochodu i wyjechałem na drogę.
- Jesteś Directioner? - zapytałem wyciągając telefon z kieszeni by sprawdzić godzinę.
- Tak, kocham was! Byłam na koncercie w Los Angeles. Jesteście niesamowici!
- Dziękuję - posłałem dziewczynie ciepły uśmiech - a w ogóle to jak masz na imię?
- Jestem Susan.
- Hmm, piękne imię.
Susan zachichotała, a na jej policzkach pokazały się lekkie rumieńce.
Gdy podjechałem pod swój dom podziękowałem mojej nowej znajomej i wysiadłem z samochodu.
- Do zobaczenia! - krzyknąłem idąc w stronę drzwi.
- Do zobaczenia. - uśmiechnęła się łagodnie i odjechała.
Wszedłem do mieszkania. Wszędzie było szkło. Momentalnie wróciły do mnie straszne wspomnienia.Poczułem znajomy ucisk w gardle. Usiadłem na kanapie, by pozbierać myśli, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Otworzyłem, a za nimi stał Marcus i paczka.
- Siema.- przybiliśmy piątkę na przywitanie.
- Dobra stary. Obmówmy plan i jedziemy, szkoda czasu.
Siedzieliśmy w salonie i dyskutowaliśmy na temat miejsc w których może być Amelia z ojcem.
- To może być jakaś opuszczona kamienica.  - powiedział Danny pokazując na mapę. Zaznaczył kółkami miejsca które podejrzewał.
- Łatwiej będzie jeśli namierzymy jej telefon. - bąknął Joe.
- Dobry pomysł. - poparłem go.
- Danny, ty się na tym znasz. Spróbuj ją namierzyć. - nakazał Markus.

- Niall, powiedz mi czy wiesz coś o tym człowieku, o ojcu Amelii? Wiesz jak się nazywał? Czym się zajmował? - podpytywał mnie Luke - to by nam pomogło w poszukiwaniach.
- Hm, wiem, że nazywał się William. Skazany był za zabójstwo swojej żony. Działał też w grupie przestępczej. Nic więcej nie wiem, ona nie lubi o tym wspominać. Są to dla niej drastyczne wspomnienia.
- Dobra dzięki. To może się przydać. - Luke zapisał sobie wszystko na kartce i poszedł do samochodu po laptopa.

Dwie godziny później. 

- Niall, namierzyłem telefon twojej dziewczyny. Niestety.. nie mam dobry wiadomości. Pokazuje mi, że  jest w tym domu. - oznajmił Danny.
Wybiegłem na taras i znalazłem leżący w trawie telefon w różowym etui. Miał pęknięty ekran. Znakiem tego musiał jej upaść kiedy uciekała. 
- W takim razie namierzenie jej telefonu nic nam nie pomogło - stwierdził Marcus
Bez słowa wyszedłem z domu. Poszedłem do parku w którym byłem ostatnio z Amelką. Idąc alejką, obserwowałem przyrodę. Widok śpiewających ptaków, szumiących drzew mnie zawsze uspokaja. Zauważyłem budkę z hot-dogami, kiedy ruszyłem w jej stronę, ktoś mnie złapał za nadgarstek. Odwróciłem się i ... 

______________________________________________________________________________________________

Jejku, jejku. Przepraszam Was, że tak długo czekaliście. Jednak nie miałam jak napisać, że nic nie dodam w najbliżyszm czasie... Miałam urodziny, później święta i wyjechałam na nowy rok. 

Eh, rozdział już jest ! Mam nadzieję, że się podoba. ;3 
15 kom = next. 



piątek, 13 grudnia 2013

I co będzie dalej?

                                                   ~Oczami Amelii~

Oglądałam telewizję, a Niall był w kuchni i robił dla nas śniadanie, kiedy zadzwonił mój telefon. Sięgnęłam po niego, spojrzałam na ekran, wyświetlał się na nim nieznany numer. Pomimo to odebrałam.
- Halo? - spytałam, czekając na odpowiedź. - Halo, kto dzwoni?- w słuchawce było słychać jak ktoś oddycha, jednak nikt się nie odezwał. - Halo?  - znowu nikt się nie odezwał, więc się rozłączyłam.
Telefon znowu zadzwonił. Zastanawiałam się czy odebrać, jednak po paru sekundach zdecydowałam się, że jednak tak.
- Słucham? - po raz kolejny zaczęłam rozmowę i po raz kolejny nikt się nie odzywał. - Przepraszam, kto dzwoni? - nakłaniałam rozmówcę do odezwania się, ale on nie miał zamiaru ze mną rozmawiać. Rozłączyłam się, gdy Niall wszedł do pokoju ze śniadaniem.
- Proszę, smacznego - Horan posłał mi swój ciepły uśmiech podając talerz z jajecznicą oraz grzankami posmarowanymi dżemem truskawkowym.
- Mmmm, jakie pyszności. Dziękuję kotek. - przygryzłam zadziornie wargę i spojrzałam na Nialla. Jego policzki się zarumieniły, co spowodowało uśmiech na moich ustach.
Gdy zabrałam się do jedzenia, znowu zadzwonił mój telefon, ale tym razem postanowiłam nie odbierać.
- Nie odbierasz? - zapytał.
- Nie... - nie chciałam mu mówić o poprzednich głuchych telefonach, jednak on zauważył, że coś jest nie tak.
- Co się dzieje? Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko - położył swoją dłoń na mojej i spojrzał mi w oczy.
- Bo... - kiedy już zaczęłam mówić, przerwał mi dzwonek sms.
Sięgnęłam po telefon.
 To znowu ten numer - szepnęłam do siebie. Bez namysłu otworzyłam wiadomość, gdzie zobaczyłam: ,, I tak Cię znajdę gówniaro". Od razu pożałowałam, że otworzyłam tego sms-a.

- Kto to? - popatrzył na mnie z zaciekawieniem.
- A nie, nikt ważny. - szybko schowałam telefon za siebie, ugryzłam grzankę - o jakie pyszne śniadanie, sam robiłeś?
- Tak, sam... nie, nie, nie. Amelka nie zmieniaj tematu!
- Ale to naprawdę nikt ważny. - dalej trzymałam się swego zdania. Nie chciałam, aby się martwił.
- Mhm, nikt ważny? To w takim razie nie będziesz miała nic przeciwko kiedy przeczytam tą wiadomość, prawda? - chytrze się uśmiechnął.
- Eh, no dobrze, dobrze. - wyciągnęłam telefon i z niechęcią mu  go podałam.
Niall zrobił wielkie oczy, przejechał ręką po włosach. Widać było, że się zdenerwował.
- Poczekaj tu, zaraz wrócę. - i wyszedł z pokoju. 
                                          
                                            ~Oczami Nialla~

Muszę jej zapewnić ochronę.
- Ej, chłopaki. Chodźcie tu! - krzyknąłem na resztę zespołu. - Pamiętacie jak mówiłem wam o Amelii? Ona potrzebuje teraz pomocy. Jest w dużym niebezpieczeństwie. Pomożecie mi? - patrzyłem na nich niemal błagalnym wzrokiem.
- Jasne, stary. Wiesz, że zawsze Ci pomożemy. Zaraz zadzwonię do Paula, żeby zgarnął parę kolegów z ochrony - Louis od razu zabrał się do roboty.
-  Dzięki - przybiłem z nimi ,,piątkę" i poszedłem do Amelki.
- Załatwione - byłem z siebie dumny.
- Co zrobiłeś?
- Już nie masz się o co martwić. Z chłopakami zapewniliśmy Ci ochronę. - usiadła naprzeciwko mnie. 
- Niall... ja... dziękuję.  
Patrzyliśmy sobie w oczy i nawet nie wiem kiedy nasze usta się spotkały. Całus przerodził się w dłuższy pocałunek. Było tak magicznie i romantycznie. Chciałem żeby ta chwila się nie kończyła. Ale oczywiście nigdy nie może być za dobrze. Z kuchni doszedł dźwięk wybijanego okna i przerażone krzyki chłopaków.
- Gdzie jest Amelia?! - doszedł do nas niski głos przesiąknięty jadem i złością. 
Kroki się do nas zbliżały a my siedzieliśmy przerażeni na kanapie. Nie mieliśmy odwagi się ruszyć. Słychać było odgłos rozbijających się szklanych przedmiotów. 
Szybko sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem na policję. 
- Schowaj się gdzieś na tarasie, postaram się go zatrzymać, policja powinna być za moment. - usiadłem jak gdyby nic na łóżku, włączyłem telewizor kiedy do mojego pokoju wszedł tęgi umięśniony mężczyzna. Był łysy, a jego ręce były całe w tatuażach. Miał na sobie czarną skórę, czarne spodnie z łańcuchami przy kieszeniach. Jego oczy błądziły po pokoju w poszukiwaniu drobnej Amelii. Domyśliłem się, że to jej ojciec. Mężczyzna zbliżył się do mnie i złapał mnie za koszulę. 
- Gdzie jest Amelia?! - warkną na mnie. 
- Kto? 
- Nie kłam! Wiem, że gdzieś tutaj jest! - rzucił mną o ścianę.  Upadłem na podłogę z wielkim bólem głowy. 
- Gadaj! Gdzie jest Amelia! - Podszedł do mnie i znowu złapał mnie za koszulę, tym razem znacznie mocniej. 
- Dobrze wiem, że tu jest, więc gadaj albo pożałujesz. - Przycisnął mnie do ściany tak, że moje nogi wisiały w powietrzu. Patrzył na mnie z nienawiścią i obrzydzeniem. 
- Nie wiem kto to jest Amelia - wymamrotałem resztką sił. Jednak on mi nie uwierzył. Swoją wielką pięścią uderzył mnie w twarz. A gdy upadłem kopał mnie w brzuch do utraty przytomności. 
________________________________________________________________________________________________________________________
No mam nadzieje że się podoba ;) 
Przy okazji... Piszecie mi, że dodaję krótkie rozdziały... Wiem, przepraszam. Zdaję sobie z tego sprawę, jednak nie mam dostępu do komputera i wszystko piszę na telefonie..A na nim ciężko mi się pisze... :c 
Ale bardzo bardzo sie cieszę, że Wam się podoba :3 
15 kom = next <3
~Lyda

piątek, 6 grudnia 2013

Co jest tajemnicą Amelii?

                                                         ~Oczami Amelii~

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Był tak wielki, że nie byłam w stanie się podnieść z łóżka. Zaczęłam się rozglądać po pokoju i uświadomiłam sobie, że nie jestem u siebie w domu. Leżałam na czarnej kanapie w nieznanym mi miejscu. Ściany były szare, na jednej z nich wisiały różne gitary, a na drugiej wielki plazmowy telewizor. W rogu pomieszczenia ustawione było białe, szerokie biurko z dużymi głośnikami i komputerem. Było sporo półek na nich różne przedmioty. 

Kiedy podjęłam próbę podniesienia się z łóżka zobaczyłam, że do pokoju wszedł Niall.

- Dzień dobry kocha... dzień dobry Amelko. Jak się czujesz? - jego policzki się zarumieniły, a na ustach pojawił się słodki uśmiech.

- Dzień dobry Niall - nieśmiało się uśmiechnęłam sięgając ręką po telefon, który leżał na stole. - Bardzo boli mnie głowa, ale to przez te wczorajsze emocje. Ten dzień nie należał do najlepszych. Szczególnie, że nie wiem gdzie będę teraz mieszkać. Nie mogę tam wrócić. - na samą myśl o tym, że ojciec wyszedł na wolność miałam mdłości.

- Teraz mieszkasz tutaj. Nie masz się czego bać. A tak poza tym, to co... 

- Co się stało że ojciec siedział w więzieniu? - dokończyłam za niego.
Niall kiwną głową. Z jego twarzy można było wyczytać zaniepokojenie. 
- Eh, to jest ciężkie... bo... 11 lat temu ... no...  rodzice codziennie się kłócili o bzdury. Wytykali sobie najmniejszy błąd. Oni się nienawidzili, mimo to tata nie pozwalał mamie na rozwód i ciągle jej groził. Kłótni było coraz więcej... coraz więcej płaczu i wrzasku, gdy pewnego dnia ojciec oskarżył mamę o zdradę. Zaczęli się szarpać... ja wtedy obserwowałam ich zza schodów, bardzo się bałam.. - przerwałam by złapać oddech. Łzy wylewały się ze mnie strumieniem. -   Eh, kłótnia rodziców przeobraziła się w walkę. Rzucali w siebie wszystkim co mieli pod ręką. I... ojciec wyciągnął broń. Skierował ją w mamę ... - Moje ręce się trzęsły a oczy były czerwone od łez. Ból głowy znów powrócił. Miałam duże mdłości i drgawki.
Nawet nie zauważyłam, że byłam wtulona w Nialla. Siedzieliśmy tak w ciszy, objęci, przez bardzo długi czas. Żadne z nas nie miało odwagi się odezwać.

Milczenie przewał ktoś, kto wszedł do pokoju w którym siedzieliśmy. 

- Chcecie coś do jedzenia? - moim oczom ukazał się wysoki umięśniony mężczyzna bez koszulki. 
- A tak w ogóle jestem Liam- chłopak podszedł do mnie i podał mi rękę, posyłając piękny uśmiech. 
- Jestem Amelka - będąc w objęciu Nialla podałam rękę. 
- No więc? Jesteście głodni? - powtórzył
- Tak, ja jestem głodny jak wilk. A Ty Amelko chcesz coś jeść? 
- Jeśli mogę poprosić- lekko się uśmiechnęłam i przygryzłam dolną wargę.
W objęciu Horana czułam się tak bezpiecznie. Wiedziałam, że przy nim nic mi nie grozi, na dodatek miałam motylki w brzuchu. To takie magiczne uczucie...


  ~Oczami Nialla~
Przeszłość Amelki jest przerażająca. Bardzo chciałbym jej pomóc, ale nie wiem jak. Jest wspaniałą dziewczyną i nie mogę jej stracić. Muszę ją chronić przed ojcem. Ja ją kocham...
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. ;3 
Jak wrażenia? Jak będzie 10 kom dodam wkrótce kolejny rozdział. <3 
~Lidaa

piątek, 29 listopada 2013

Co zrobi Amelia?

                                                             ~Oczami Amelii~

Na dworze była ładna pogoda, pomyślałam, że pójdę na spacer do parku. Podniosłam się z łóżka, 
do sterty ciuchów, które nadal leżała nienaruszone na środku pokoju. Wybrałam truskawkową sukienkę, moją ulubioną. Podeszłam do toaletki i wzięłam złoty naszyjnik, który dostałam od kuzynki. Przejrzałam się w lustrze by sprawdzić czy wszystko jest tak jak powinno i  zeszłam do salonu. Zobaczyłam siedzącą w nim Emily. Czytała jakąś gazetę, co do niej nie podobne, bo do tej pory uważała, że to jeden stek kłamstw. No ale... ludzie się zmieniają.
- Hej. - Podeszłam do stołu przy którym siedziała.
- O, hej. - Podniosła wzrok z nad gazety lekko się uśmiechając.
- Chcesz coś zjeść? - spytałam jej idąc do kuchni.
- Nie, dzięki.
- A pić?
- Nie, nie... omm. Amelko?
- Tak? - odwróciłam się do niej i spojrzałam w jej oczy. Zauważyłam w nich niepokój zmieszany z troską.
- Pamiętasz jak obiecałyśmy mówić sobie wszystko?
- No jasne, że pamiętam. A czemu pytasz? Coś się stało?
- zapytałam sięgając po kakao.
- Nie, nic... chodź właściwie tak, stało się. - Emily podała mi gazetę którą trzymała w ręku. - Patrz, co jest napisane na okładce.
Przeniosłam wzrok na okładkę i zobaczyłam... siebie. Siebie i Nialla w objęciu.
" Niall z tajemniczą dziewczyną na plaży. " Przeczytałam podpis pod naszym zdjęciem i spojrzałam na Emily.
- To nie wszystko - dziewczyna wyjęła ze swojej torebki 4 inne czasopisma - masz, przeczytaj - podała mi je patrząc na moją reakcje.
" Niall Horan zakochany", " Niall z One Direction ma dziewczynę", " Niall Horan tańczył z nieznajomą. ","Niall na plaży z dziewczyną". Wszędzie były nasze zdjęcia.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że jesteście razem? - Szepnęła.
- Bo nie jesteśmy! - rzuciłam  gazetami o podłogę i usiadłam obok przyjaciółki - zatańczyliśmy tylko raz ze sobą. Nic więcej. Wiesz, jakie są media, nie wierz, co piszą. Nie wierz w to. 
- Wiem, przepraszam.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek telefonu. Sięgnęłam po niego i spojrzałam na ekran. Wyświetlał się na nim nieznany numer.
- Kto dzwoni ? - spytała Emily.
- Nie wiem. Nie znam tego numeru - pokręciłam głową.
- To nie odbieraj. - upomniała mnie.
- To może być mama. Odbiorę - nie czekając na odpowiedź przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Słucham.
- Cześć tu Niall.
- O, cześć.
- Jak się czujesz? 
- Dobrze, bardzo dobrze. Właśnie wybieram się do parku.  
- A wiesz, że właśnie chciałem ci zaproponować spacer? To może pójdziemy razem?- zaproponował
- Z przyjemnością. - uśmiechnęłam się do słuchawki, 
- W takim razie będę za 15 minut pod domem.Pa.


Za 20 minut byliśmy już w parku. 
Było tam zielono, ptaki śpiewały, liście powiewały delikatnie na wietrze i słychać było szum strumyka płynącego parę metrów od nas. Niebo było bezchmurne, a słońce promieniało na niebie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Niall ciągle mnie rozśmieszał i zarzucał komplementami przez co nieustannie się rumieniłam. Czułam jakbyśmy znali się co najmniej 10 lat. Jakbyśmy wiedzieli o sobie wszystko.
- Może usiądziemy? - wskazał na ławeczkę pod wierzbą, posyłając mi ciepły uśmiech. 
- Z miłą chęcią - odwzajemniłam uśmiech siadając na niej.

Poczułam, że Niall kładzie mi rękę na kolanie. 
- Amelko?
- Tak? - założyłam kosmyk włosów za ucho unikając jego wzroku. 
- Bo.. ja... znaczy. Eh. Podobasz mi się. I... ja wiem, że znamy się bardzo krótko. Ale, gdy jestem z Tobą czuję się tak... inaczej. 
- Inaczej? - chciałam na niego spojrzeć, ale nie potrafiłam.
- Tak, inaczej. 
- Czyli?
- Jestem wtedy taki spokojny, jest mi tak dobrze.  Przy tobie zapominam o rzeczywistości.  - Niall położył mi kciuk na policzku i delikatnie przekręcił moją głowę tak, że jego twarz była parę centymetrów od mojej.
- Spójrz na mnie, proszę. - szepnął.
Spojrzałam w jego oczy, były pełne zakłopotania. Ale mimo to nadal mnie hipnotyzowały.

- Czy chciałabyś być moją dziewczyną? 
- Niall... 
- Nie musisz mi dawać odpowiedzi dzisiaj. Przemyśl to na spokojnie i daj mi znać.
- Dobrze, przemyślę to jeszcze. - uśmiechnęłam się lekko. 
 Siedzieliśmy na ławce i obserwowaliśmy otoczenie. Próbował parę razy powiedzieć coś, ale rezygnował.

- Może Cię podwiozę do domu? Już się ściemnia.  
Bez słów kiwnęłam głową. 

Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. 

Gdy podjechaliśmy pod dom zobaczyłam, że w salonie świeci się światło. Ale to nie mogła być mama. Ona wyleciała do Anglii na parę dni. W oknie zobaczyłam wysoką barczystą postać. I nagle pojawiły się migawki z mego życia, których do tej pory nie dopuszczałam do siebie.

- Niall, który dzisiaj jest? - zapytałam roztrzęsiona.
- 27 listopada. A co się stało? 
Wtedy drzwi od domu się otworzyły, a w nich stanął człowiek z bronią w ręku. 
- Jedź szybko! Jedź! 
Horan wyjechał na ulicę z piskiem opon,.
- Kto to był? -zapytał zszokowany.
-Mój ojciec wyszedł dziś z więzienia. Ja nie mogę tam wrócić.

____________________________________________________________
Przepraszam, że taki krótki. Następny będzie dłuższy ;)  
10 Kom = next ;3




poniedziałek, 25 listopada 2013

Przepraszam..

Kochani. Chciałam Was przeprosić, ale nowy rozdział pojawi się teraz trochę później... ;c mam zepsuty komputer i muszę teraz pisać na telefonie...
Jeszcze raz przepraszam :C